CHOLERNY PERFEKCJONIZM
Tak, jak ostatnio natchnęło mnie na pisanie wierszy i nieoczekiwany post o tym, że nie jestem poetką, tak teraz chcę napisać o tym, że jestem perfekcjonistką. Cholerną perfekcjonistką, aż czasem ciężko z tym żyć, daję słowo.
Mimo wszystko bywam też bałaganiarą. Wydaje się to śmieszne i niezrozumiałe, bo w końcu, jak ktoś może równocześnie być pedantem na tle perfekcyjnego ułożenia rzeczy i zostawiać na krześle stos ubrań z kilku dni. Nie jest to wcale, aż tak od siebie dalekie, dlatego spieszę z wyjaśnieniem tej sprawy.
Bałaganiąc, wcześniej, czy później zacznę się denerwować i stresować, bo mając porozrzucane wszelakie rzeczy po całym pokoju nie jestem w stanie się skupić i na przykład uczyć. Wtedy najdzie mnie ogromna ochota na posprzątanie chaosu wokół mnie i spełni się mój perfekcjonizm.
Miewam dni, kiedy mam ochotę sprzątać. W pokoju, w szafie z ciuchami, w książkach, na dysku, na pulpicie, na ogrodzie, w szafie z jedzeniem. I jeśli tylko mam wtedy czas, biorę się do pracy. Czasem nie trwa to długo, ale czasem potrafi zająć mi całe popołudnie. Zależy od dnia.
Uwielbiam robić notatki, mieć wszystko poukładane i zaplanowane. Dlatego przede wszystkim notuję na zajęciach w brudnopisie i później pięknie układam wszystko w domu, bo nienawidzę uczyć się z bazgrołów albo mieć niedokończone informacje, bo wykładowca się spieszył. Lubię usiąść i prowadzić moje zeszyty i później ze spokojem przygotowywać się do egzaminu. Lubię zmieniać ułożenie książek na półce i potrafię spędzić godziny nad robieniem dodatków, które sprawią, że mój pokój będzie bardziej odzwierciedlał to, co aktualnie mam w środku.
Lubię wszelkiego typu kreatywne książki, jak Zniszcz ten dziennik (uznaję tylko jego, inne tego typu nie przypadły mi do gustu) albo prowadzenie własnego pamiętnika, zrobienie ze zwykłego zeszytu coś nietypowego i szalenie oryginalnego. Uważam, że wszystko wokół nas musi mieć swoje określone miejsce: w przestrzeni, w duszy i w czasie.
Minęło półtora tygodnia zajęć, a ja jestem niezorganizowana. Codziennie dochodzą do mnie nowe wiadomości o zaliczeniach, pracach, które muszę napisać i książkach, które muszę koniecznie przeczytać do sesji. Czuję się przytłoczona tymi informacjami i roztrzęsiona nie mając zaplanowanego czasu na to. Ogarnia mnie strach, że nie zdążę, że zapomnę o czymś niezwykle istotnym i nie będę mogła spać spokojnie.
Dlatego czas najwyższy usiąść wygodnie z kalendarzem, brudnopisem, kartką i długopisem i zapisać wszystkie najważniejsze rzeczy, które będę musiała zrobić, by zaliczyć semestr. Z takim planem, będę mogła względnie spokojnie zasnąć, będę wiedziała ile zostało mi czasu na coś i jak zaplanować dni, by z wszystkim zdążyć.
Mój perfekcjonizm czasem daje mi w kość, ale poza tym bardzo go lubię. Jestem wzrokowcem i poniekąd artystką. Lubię, jak coś ładnie wygląda i do siebie pasuje. A bez kalendarza zginęłabym. Podziwiam osoby, które zapisują ważne daty w telefonie albo bazgrzą w przedmiotowych zeszytach, a później się z nich uczą. Albo tych zeszytów w ogóle nie mają. Dla mnie to horror, naprawdę.
Bardzo miło pisze mi się o różnych sposobach na coś, radach, by było lepiej i łatwiej albo o pomysłach. Chętnie podzieliłabym się moimi perfekcjonistycznymi trikami i codzienną organizacją życia dookoła, żeby zasypiać z czystym sumieniem. W najbliższym czasie zrobię taką listę i może komuś pomogę zorganizować pracę, dzień, życie. A może nawet pomogę jakiemuś perfekcjoniście osiągnąć wewnętrzną harmonię, kto wie.
____________________________________________________________
Zdjęcia pochodzą z portalu pinterest.com
Naprawdę prześliczny blog :) jak będę mieć chwilkę czasu to na pewno do niego zaglądnę i poczytam więcej niż teraz <3
OdpowiedzUsuńwww.blondevsfashion.blogspot.com