WIOSENNA TĘSKNOTA
Nie będzie o miłości na odległość, o tym, że kilometry nic nie znaczą, ani o tym, jak to nikt nie potrafi zrozumieć tego, co czuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem jedyną osobą w blogsferze, która o tym napisze, ale chciałabym się tym z wami podzielić, bo to jest coś, co może spotkać każdego.
Prawie sześć lat temu zupełnie przez przypadek (tak mówię, chociaż nie wierzę w przypadki) spotkałam osobę, która sprawiła, że jestem tym, kim jestem. Nie chodzi mi o mojego chłopaka, bo jak wspominałam nie napiszę o żadnej miłości. Choć nie twierdzę, że nie miał na mnie wpływu - miał i to ogromny, ale to zupełnie odrębna historia, którą znamy tylko my i tak pozostanie.
Spotykaliśmy się małą grupą każdego tygodnia o tej samej godzinie. Zaufałam mu całkowicie, jak każdy z nas. Myśleliśmy, że tak będzie zawsze, a przynajmniej przez kilka następnych lat. Jednak los chciał inaczej. Podczas pierwszych wspólnych wakacji nastąpił dzień, w którym widzieliśmy się po raz ostatni. Nie sposób opisać łez, które widziałam, smutek ogarnął każdą osobę obecną przy pożegnaniu. Banda gimnazjalistów rozpacza nad wyjazdem jednego dorosłego człowieka. Od tamtego dnia minęło prawie pięć lat, a ja pamiętam wszystkie towarzyszące temu uczucia.
Od owego pięknego letniego dnia dzieliły nas setki kilometrów. Na początku wszyscy twierdzili, że będzie dobrze, żyjemy w XXI wieku, mamy Internet, będziemy utrzymywać kontakt. Na początku też tak było. Ale wszystko zaczęło się walić. Dosłownie. Nasza grupa przestała być grupą, bo nie było osoby, która trzymałaby nas przy sobie. Odeszli przyjaciele, aż w końcu zostałam ja sama jedna Yuzuki. Najbardziej bolało tego jednego dnia, o konkretnej godzinie, kiedy ZAWSZE byliśmy razem. Nothing lasts forever.
Ale każdego roku zdarzał się dzień, w którym znowu byliśmy. Kiedy nie było żadnej odległości i nikt o tym nie myślał. Każdego roku zdarzało się pół godziny, czasem godzina czasu, na którą czekałam 365 dni, może dłużej i znowu miałam obok siebie osobę, dzięki której jestem tutaj, gdzie jestem. Osobę, która wierzyła we mnie ZAWSZE, nawet wtedy, kiedy ja uważałam siebie za nic, osobę, która pomogła mi uwierzyć w swoje możliwości i powiedziała, że marzenia są po to, żeby je spełniać, a w życiu mamy być szczęśliwi, o ile nasze szczęście nie jest kosztem czyjegoś.
Później żyłam kolejny rok do kolejnego spotkania i tak każdego roku. Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że sądziłam, że czas leczy rany. Głęboko wierzyłam w to, że się przyzwyczaję, a czas nie zmieni żadnych relacji. Jak ja bardzo się myliłam! Owszem - ja nie zapomniałam, ale to tylko ja. Czas nie wymazał moich wspomnień, nie zastąpił ich lepszymi, one zawsze zajmowały i nadal zajmują honorowe miejsce w moim sercu i może zdarzały się równie dobrze, jak i lepsze i one także są - to jasne. Jednak po każdym spotkaniu wcale nie było lepiej. Bolało dużo bardziej. Tęskniłam dużo bardziej, bo czekał mnie kolejny rok czekania!
Nie zawsze mogę o wszystkim powiedzieć albo napisać tej osobie. Ale znalazłam inny sposób. Piszę listy. Gdy wróciłam ze wspólnych wakacji, na których się żegnaliśmy stworzyłam plik i napisałam list z podziękowaniami, wyrażający nadzieję i smutek. Myślałam, że to będzie jedyny. Później w tym samym pliku napisałam kolejny, kiedy wszystko się posypało. I tak do dzisiaj. Gdy zdarzy się coś ważnego - piszę. Nikt nigdy nie przeczytał moich listów, ale czuję się dobrze adresując moje myśli właśnie do tej osoby. Wiem, że tego nie przeczytała, ale to niczego nie zmienia.
Nigdy się nie poddałam i nie usunęłam tej osoby z mojej pamięci, wiem, że to niemożliwe. Nie wiem, jak nazwać taką relacje. To oryginalna przyjaźń, której nie doświadcza każdy. Zdarzyło się to akurat Yuzuki, szczęściara, że tak ośmielę się powiedzieć.
A wy? Potraficie powiedzieć (niekoniecznie mi), która osoba jest odpowiedzialna za to, kim jesteście? Która pokazała wam, po co żyć i dla kogo? Ja nie wyobrażam sobie mojego życia, bez tego jednego, jesiennego spotkania prawie sześć lat temu. A listy, to teraz dla mnie coś niezwykle cennego i polecam taki sposób każdemu, kto w ten wiosenny dzień poczuje, że tęskni, że mu kogoś brak. Ośmielcie się napisać o swoich uczuciach - będzie łatwiej.
Komentarze
Prześlij komentarz