Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

NIESPEŁNIENIE

Obraz
W pewnym momencie, kiedy jesteś już na pewnym etapie drogi, którą sam sobie obrałeś, zaczynasz mieć wątpliwości. Zaczynasz zastanawiać się, szukać błędów, niepowodzeń, które mają udowodnić ci, że się myliłeś. Droga, którą zdecydowałeś się pójść jest zbyt trudna, a ty, niby taki świetny w tym, co lubisz, nie dajesz rady. W końcu nie jesteś już pewny nawet tego, czy chcesz dawać sobie radę. Kiedyś błądziłam. Chodziłam od A do B do C i myślałam o tym, w czym jestem dobra albo chociaż w czym chciałabym być dobra. Rozważałam każde za i przeciw i w ten sposób jestem tutaj, w tym miejscu. I kiedy ktoś wczoraj zapytałby mnie, czy chcę być tutaj, to odpowiedziałabym bez zastanowienia, że tak. Dzisiaj, teraz - nie wiem. Właściwie wydawałoby się, że wszystko jest na swoim miejscu. Najważniejsze, że lubię to, co robię, mam jakiś tam cel i jakoś tam powolutku idę. A jednak czasem zatrzymuję się i pytam: Yuzuki, po co ci to wszystko? Kim ty właściwie chcesz być? Jak będzie wyglądało twoje ż...

JAPOŃSKIE SNY - NAUKA JĘZYKA NA WŁASNĄ RĘKĘ

Obraz
Dzisiaj zamiast luźnego posta o książkach, czy o czym tam innym piszę, postaram się przybliżyć wam coś, czego swojego czasu i ja szukałam buszując w Internecie. Chodzi mi oczywiście o naukę języka obcego, w moim przypadku języka japońskiego. Wszystko wydaje się bardzo kolorowe na początku. Nauczę się rysować znaki i już dalej sobie poradzę. No i ja początkowo też tak myślałam. Pod koniec szkoły podstawowej uczyłam się pierwszych znaków. Doskonale to pamiętam. Myślałam, że jak "umiem" narysować znaki hiragany, to znam podstawy. Oj jak ja bardzo się myliłam! To, co musisz zrobić, by naprawdę się uczyć i naprawdę widzieć postępy w swojej pracy: Nauka języka, z którym nie będziesz mieć kontaktu ani w szkole, ani w swojej codzienności poza tym, jak sam coś robisz w związku z tym, jest naprawdę wymagająca. Potrzebujesz dużo więcej czasu niż na naukę innego języka, niż na przykład angielski. Japońskiego nie usłyszysz w radiu, czy w telewizji, w sklepie, na ulicy. Przysw...

PROVEHITO IN ALTUM - SWEEK

Obraz
Dziś dość krótko i nietypowo, bowiem zdecydowałam się na bardzo duży krok w moim pisarskim życiu. Wiem wiem, nie brzmi to najlepiej, ale dla mnie to naprawdę bardzo wiele. Chyba kiedyś już wspominałam, że obawiam się udostępniania moich tekstów w Internecie. Nie ufam mu po prostu. Przecież każdy mógłby to skopiować i powiedzieć, że to jego dzieło, prawda?  Ale po kilku dniach (tygodniach?) namysłu zdecydowałam się zrobić ku temu krok. Kiedyś już słyszałam o stronie sweek.com, ale nie wiedziałam dokładnie, jak ona działa. Jednak postanowiłam spróbować.  Nie chciałam porywać się od razu na głęboką wodę i pisać świeży tekst bezpośrednio na stronie, dlatego zdecydowałam się na opublikowanie już wcześniej napisanego .*teraz wszyscy klikamy na obrazek niżej* Nie jest to ani opowiadanie, ani osobiste przeżycie, esej etc. To po prostu tekst, do którego natchnął mnie bodajże jakiś filmik na YouTube, a że akurat był czas na przesłanie prac na konkurs odbywający się niedaleko...

KOBIECOŚĆ

Obraz
Mam prawie dwadzieścia lat i nie potrafię chodzić w szpilkach. Czy to jest kwestia mojej kobiecości? Bez kobiecych butów nie mam prawa nią być? Próbowałam, owszem, ale się nie udało. Nie potrafię i nie czuję się z tym źle. Przepraszam mamotato.  Przez balem gimnazjalnym było takie BUM na poczucie dziewczęcości. Tak, jak wcześniej na bycie chłopczycą. Kiedy to było? Najpierw kupowało się męskie bluzki, za duże spodnie spadające z bioder, czapki, żadnego makijażu, trampki forever, a czasem nawet dziewczyny piersi obwiązywały sobie bandażem, żeby było je widać jak najmniej. Wtedy istniał fotoblog, każdy miał fotobloga i pamiętam, że jedna dziewczyna znana na nim była biseksualna i ukrywała swoją kobiecość. Wszystkie moje koleżanki ją obserwowały i chciały być jak ona. Jak ona miała na imię? Trudno jest wyobrazić mi sobie współczesne gimnazjalistki ubierające się w ten sposób. A tym bardziej stroniące od makijażu. Kiedyś to było modne, dzisiaj dziewczyna bez chociażby tuszu...

CATS & LOVE

Obraz
Nie jestem ani weganką ani wegetarianką, ale nie oznacza to wcale, że nie bronię zwierząt i jestem przeciwko ich dobru. Jedno nie wyklucza drugiego. Wychowałam się ze zwierzętami i nie wyobrażam sobie, żebym w przyszłości mogła mieszkać w domu, w którym nie ma ani jednego zwierzaka.  Mogłabym być kocią mamą. Ale starą panną z kotami nie będę, nie zanosi się na to. Jednak mimo wszystko przynajmniej jednego kota mieć muszę. Dlaczego? W moim życiu nie było dnia, w którym nie miałam przyjaciela futrzaka. W każdym razie ja takiego nie pamiętam. Gdy byłam bardzo malutka, miałam kilka miesięcy, rodzice będąc ze mną na spacerze wzięli do domu kotka, który za nimi szedł. Rozjechał ją samochód i miała niewielkie szanse przeżycia. Jednak przeżyła. Straciła jedno oko, ale nie odejmowało to jej uroku. Od tamtego momentu miałam kota. Dlaczego o tym piszę? Przeczytałam książkę Jamesa Bowena Kot Bob i ja . Historia autora opowiadająca o tym, jak spotkał istotę, która pomogła mu wyjść na p...