Posty

kilka słów o "aftersun"

Obraz
Siedziałam na sali - miejsc zajętych blisko 50% jeśli nie więcej, z czego osób poniżej 40 roku życia garstka, kilku zaledwie. Więc ludzie dojrzali siedzą na sali kinowej, przyszli na film "Aftersun", wiedząc coś o nim lub przyszli może też w ciemno, bo kino za darmo. Siedzą półtorej godziny, ja też siedzę, w milczeniu obserwujemy ekran. Film daje nam dużo ciszy i zastanowienia, a nie każdy taką ciszę mógł znieść. Dla wielu cisza była uporczywa i uciążliwa. Niech coś się w końcu dzieje, myślą. Teraz będą pokazywali jak śpi? Pytają nawet na głos. Nie mogą znieść ciszy w ciszy. "Aftersun" to nowy twór, reżyserki młodej - debiut filmu długometrażowego Charlotte Wells. Zresztą, widać, że to coś nowego, świeżego. Widać to zarówno fabularnie jak i zdjęciowo, muzycznie, fragmentarycznie i emocjonalnie. Zatrzymujemy się, oglądając film, bo zbyt rzadko zatrzymujemy się poza tym. A tutaj zatrzymujemy się tak, że aż boli.   "Aftersun" 2021, Charlotte Wells Młody ojcie

jeszcze nie rozumiem, że nie muszę być wszechwiedząca

Obraz
  To, co ja sama uważam, że wiedzieć powinnam, to, co faktycznie dobrze wiedzieć, a to, jakiej wiedzy wymagają ode mnie inni to trzy różne pojęcia. Ja tymczasem leżę na ziemi, przygnieciona nie tylko workiem powinności - jest jeszcze pudło chorych ambicji i przyczepa oczekiwań. Coraz trudniej złapać oddech. Skończyłam studia, a raczej przebiegłam przez nie, łapiąc po drodze, ile się da, ale ile wypadło z moich rąk po drodze, wiem tylko ja. Obiecałam sobie, że studia to nie koniec moich poszukiwań, nauki i odkryć literackich i kulturowych. I rzeczywiście tak jest. Staram się nadrabiać to, co stracone, doczytywać, czego nie zdążyłam, przypominać sobie zapomniane. Ale coraz bardziej czuję, że nie wystarczy mi życia na poznanie całego świata, nawet tylko tego literackiego. PRZECIEŻ MUSISZ TO WIEDZIEĆ Zdobywając tytuł magistra (na doktora nie starczyło mi odwagi i wiedzy) spadły na mnie stereotypowe oczekiwania. Cała pula oczekiwań wylała się na mnie: "Bo kto jak kto, ale TY po filolog

może raz wyszło mi coś dobrze, do następnego

Obraz
Impulsy każą mi działać. Raz drgnie mi ręka albo zmarszczę nos, ugną się pode mną kolana i wtedy działam. Albo nie robię nic, zależy od impulsu. Więc kiedy zaświtała mi w głowie myśl, bardzo blada i niepewna, że może ja się nawet nadaję, bo skoro o książkach coś powiedzieć potrafię, to o filmach także - zrobiłam to. Poczekałam na jedną zgodę, która tam znaczy wszystko, a poza tym nie mówi o człowieku nic i zrobiłam. (Często mówię, że trzy osoby na zajęciach to nic złego, bo rozmowa trwa, są zainteresowani, ale trudno mi przyznać, że gdzieś w środku jakiś głos pyta, co ja robię nie tak, w jaki sposób ich odstraszam, co mam zmienić, żeby było ich więcej. Głupi głos.) A potem usłyszałam słowa nieśmiałego dwunastolatka, który nie ma przyjaciela do dzielenia swojej pasji i namiętnym rozmawianiu o tym, co ich oboje kręci: Wiesz mama, oprócz moich urodzin, to był najlepszy dzień w moim życiu. Może nie robię wiele. Może nadal robię niewystarczająco i za mało się staram, żeby wciągnąć do tych s

o tym kim byłam i kim teraz jestem

Obraz
Siadam i opowiadam o tym, co widzę. O tym zdjęciu. Zatrzymajcie się i czytajcie uważnie. To wcale nie było tak dawno temu. Obroniłam pracę licencjacką, która mnie trochę zmęczyła, ale dała równocześnie ogrom satysfakcji. Skończyłam po raz drugi czytać wszystkie tomy Harry’ego Pottera, co dało mi jeszcze więcej radości. I niby coś się w moim życiu skończyło, ale wiele też było przede mną.      Ta dziewczyna była bardzo niepewna. Zupełnie nie wiedziała, co będzie dalej. Trochę się bała studiów magisterskich, bo wiedziała, że to ważne, że to nakreśli wszystko, co potem w życiu zawodowym będzie miało jakieś znaczenie. Bardziej jednak bała się ludzi, którzy byli od niej mądrzejsi, odważniejsi, ładniej składali słowa w zdania i pisali prosto w punkt. A ona ciągle popełniała błędy i czuła, że nie dogania nikogo. Goniła uparcie, starała się z całych sił. Czytała nocami, wieczorami siedziała nad zeszytami, starała się tak rozumieć, żeby nie stresować niewiedzą. A każdą niewiedzę pró

z rzeczy mniej przyjemnych

Obraz
Spotkało ją w życiu nieszczęście. Być może to nic wielkiego, być może odejdzie równie szybko jak przyszło - musi być gotowa na każdą ewentualność. Dorosłe życie z tego słynie, tak słyszała, a teraz nawet sama miała okazję się przekonać, że wszystkie zmiany są namacalne. Widoczne. Że jak już coś mija (a im dalej, tym więcej rzeczy przemija) to z hukiem, z pyłem i z kurzem.  Stała pośrodku i czekała aż kurz sam opadnie, bo zgarnąć go sprzed twarzy nie potrafiła. Dorosła już dawno, chociaż w środku nadal była wystraszoną szesnastolatką, która nie weźmie odpowiedzialności, bo nie nadaje się do trzymania pieczy. Niech dyrygują, mówią, co ma robić, a zrobi bez obiekcji - tylko niech będą odpowiedzialni, a ona stanie obok.  Pomyślała, że skoro wiosna to początek, a nie koniec. Jak wiosna może być końcem czegokolwiek, zimy jedynie i tylko zimy za długiej. Potem przychodzi słońce, stopniowo dzieje się coroczny cud, może patrzeć i obserwować jak wraca życie. Życie wraca! nie odchodzi. Na pewno n

czy powinnam powitać się na nowo?

Rządzi mną pisanie. Choć ostatnio dochodzą mnie słuchy o grafomanii, a i Instagram jakoś upadł niespodziewanie, bo gdzieś za sobą zgubiłam słowa. To znowu ten nagły zryw i chęć pisania czegoś, co nie będzie tylko plikiem w folderze "proza". I choćbym mimo to pisała tutaj wyłącznie dla siebie - naprawdę tego chcę. Kolejny raz. Ale zauważyliście, że ja ciągle tutaj wracam? Znikam. Nie ma mnie. Żyję sobie gdzieś po cichutku, a potem pojawiam się nagle, zmieniam wszystko, bo tego wymaga sytuacja i jestem chwilkę. Napiszę raz, drugi, czasem trzeci, a potem znowu peleryna niewidka na kark i nie ma mnie. Ale zawsze wracam! Więc jestem tutaj znowu. Kolejny raz ze zmianami, bo kolejny raz jestem inna. I będę zmieniała wszystko, bo cóż zrobić, jeśli tego wymaga ode mnie sytuacja. Jestem na innym etapie życiowym, trochę więcej przejść, przeszkód i przeskoków za mną, jakieś nieaktualności, które powinnam zmienić, żeby nie wprowadzić nikogo w błąd, tego nie chciałabym w pierwszej kolejnoś

"KWIAT ŚNIEGU I SEKRETNY WACHLARZ" PO RAZ DRUGI

Obraz
Pięć lat temu, kiedy nie skończyłam jeszcze osiemnastu lat, poruszyła mnie w środku po raz pierwszy. Kilka miesięcy później zrozumiałam, że to książka, która jest siekierą na zamarznięte morze wewnątrz mnie i potem śmiało nazywałam ją jedną z moich ulubionych powieści. Pięć lat później, tu, gdzie jestem teraz, od dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl A co jeśli to już nie jest to? Co jeśli dziś, nie znajdę w niej tylu wartości? Co jeśli dziś, ani już nigdy więcej, nie zapłaczę, myśląc o tym, co ze mną zrobiła? Więc przeczytałam jeszcze raz. Sięgnęłam po nią z drżącym sercem, z obawą, że już nie jest to tym, czego szukam dzisiaj, a jej niebagatelny wpływ na moją duszę pozostanie tylko wspomnieniem. W końcu minęło pięć długich lat, które bardzo mocno kształtowały moje gusta i czytelnicze poszukiwania, studia wiele mi pokazały, ja wiele zrozumiałam, więc inne patrzenie na czytane przed laty książki jest zupełnie normalne. Idzie to, rzecz jasna, w dwie strony, więc mogę równie mocno