MĘKI UDRĘKI WOLNOŚĆ
Mam wrażenie, że nie pisałam nic tutaj wieki. Nawet jeśli weszłam zobaczyć, co nowego, miałam chęci, by pisać, nie robiłam tego, bo wiedziałam, że swego czasu pomyślę: Y uzuki zmarnowałaś czas, cenny czas, którego masz tak mało, a nauki jeszcze tak dużo. Dlatego też nie pisałam. Znam siebie i naprawdę bym tak pomyślała. To przykre, że jest czas, kiedy potrafię skarcić się za robienie tego, co lubię. Ale przychodzi i taki moment, kiedy przyjemność trzeba odłożyć na później. Wczoraj ok. godziny 10:15 wyszłam z sali z ostatniego egzaminu (ustnego - o zgrozo!), który był najtrudniejszym z wszystkich sześciu, które miałam. Jak zwykle dostałam pytania, które według wcześniejszej rozmowy z czekającymi dziewczynami nie pojawią się na nóż i widelec. NA NÓŻ I WIDELEC. Ale to sobie zmyślnie wymyśliłam. ZMYŚLNIE WYMYŚLIŁAM. Chyba odrobinę przesadzam, prawda? W każdym razie rozpoczęłam wakacje bez żadnej poprawki. Prawdziwe wakacje. Trzy miesiące robienia tego, co chcę. Czytania! te...