ULUBIONY MIESIĄC W ROKU
Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego mogę odczuć, naprawdę. Że mogę napisać o czymś tak prostym i niby kompletnie nieważnym - a jednak. Sprawa wygląda następująco: podczas spaceru jakiś czas temu dotarłam do pola, na którym jeszcze były baloty (większość pól była już wtedy pusta). Ja uwielbiam baloty. Uwielbiam pola i zapach zbóż, ściętej trawy, siana. Pobyłam kilka chwil wśród balotów, zerwałam suche kwiaty traw, na które nikt nie zwraca uwagi i poszłam do domu, bo słońce zaczynało chować się za lasem. I wtedy dotarło do mnie: lato zbliża się do końca. I z jednej strony przez moment czułam smutek, ale zaraz westchnęłam, wzięłam głęboki oddech, zaciągnęłam się zapachem tego ściętego zboża, spojrzałam na nogi zdarte od kłosów i kilka z nich wyciągnęłam sobie z trampek. I wtedy dotarła do mnie kolejna rzecz: ja uwielbiam koniec lata. Zauważyliście, że inny zapach ma lato w pełni i lato, gdy zbliża się do końca? Ja zauważyłam. Bo to właśnie to złote zboże, suche trawy i krót...