Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

ULUBIONY MIESIĄC W ROKU

Obraz
Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego mogę odczuć, naprawdę. Że mogę napisać o czymś tak prostym i niby kompletnie nieważnym - a jednak. Sprawa wygląda następująco: podczas spaceru jakiś czas temu dotarłam do pola, na którym jeszcze były baloty (większość pól była już wtedy pusta). Ja uwielbiam baloty. Uwielbiam pola i zapach zbóż, ściętej trawy, siana. Pobyłam kilka chwil wśród balotów, zerwałam suche kwiaty traw, na które nikt nie zwraca uwagi i poszłam do domu, bo słońce zaczynało chować się za lasem.  I wtedy dotarło do mnie: lato zbliża się do końca. I z jednej strony przez moment czułam smutek, ale zaraz westchnęłam, wzięłam głęboki oddech, zaciągnęłam się zapachem tego ściętego zboża, spojrzałam na nogi zdarte od kłosów i kilka z nich wyciągnęłam sobie z trampek. I wtedy dotarła do mnie kolejna rzecz: ja uwielbiam koniec lata. Zauważyliście, że inny zapach ma lato w pełni i lato, gdy zbliża się do końca? Ja zauważyłam. Bo to właśnie to złote zboże, suche trawy i krótszy

MAGIA ISTNIEJE NAPRAWDĘ

Obraz
Kiedy byłam dzieckiem, wszystko było bardziej możliwe. Przyszłość była zbyt odległa, by myśleć o niej często, a najważniejsze było dziś, ewentualnie jutro. Każdy dzień był przygodą, szczególnie w wakacje. Wakacje były magią samą w sobie. Lato trwało tak długo, dzień jakby nie miał końca, a w ciągu tego dnia cała masa przygód. I choć minęło tyle lat, nadal pamiętam te najpiękniejsze i jednocześnie najzwyczajniejsze w świecie momenty. Ale nie zawsze, no przecież. Gwałtowne, chwilowe wspomnienia wywołują drobnostki. Jak ta, która zdarzyła mi się nie tak dawno temu. Podczas zbiorczego zamówienia w allegrowskim antykwariacie wpadłam na książkę, która kompletnie zbiła mnie z tropu. Przecież znałam doskonale, a nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Zdarza się (o rany, teraz przypomniałam sobie Rzeźnię numer pięć !). Ale by w pełni zrozumieć moje zaskoczenie, należy cofnąć się w czasie o jakieś 12 lat, a na pewno nie więcej. Ja cofnęłam się właśnie w momencie, gdy przeglądając książki młodz

KIEDY CZEGOŚ BRAK

Obraz
Jak to jest mieć przyjaciela od początków poznawania świata? Przyjaciele od przedszkola. Jak to się mówi? Od pieluchy? Nie powiem wam jak to się mówi, bo sama tego nie przeżyłam i zwyczajnie nie wiem. Zawsze zazdrościłam bohaterom z książek i filmów takich przyjaźni na całe życie, a potem zazdrościłam też każdej znanej mi osobie, która taką przyjaźń po prostu ma. To musi być wspaniałe uczucie, taka siostrzana więź, bycie razem dziećmi, nastolatkami, a potem wspólne dorastanie i prawdziwe życie. Opowiadanie o rodzinie przy kawie i ciastkach i wspominanie wspólnych przygód. Od zawsze na zawsze. Marzyłam o tym, bo kto nie marzył. Miałam przyjaciół. Naprawdę wielu przyjaciół przewinęło się w moim katalogu osób bardziej lubianych - żartuję, nie posiadam czegoś takiego, wystarczy mi pamięć, bo o osobach, które sprawiły, że byłam szczęśliwa (albo też nieszczęśliwa, życie) nigdy nie zapomnę. Tak już mam. Ja nie wyrzucam z pamięci ani wspomnień najpiękniejszych, ani tych najsmutniejszych.