czy powinnam powitać się na nowo?

Rządzi mną pisanie. Choć ostatnio dochodzą mnie słuchy o grafomanii, a i Instagram jakoś upadł niespodziewanie, bo gdzieś za sobą zgubiłam słowa. To znowu ten nagły zryw i chęć pisania czegoś, co nie będzie tylko plikiem w folderze "proza". I choćbym mimo to pisała tutaj wyłącznie dla siebie - naprawdę tego chcę. Kolejny raz.

Ale zauważyliście, że ja ciągle tutaj wracam? Znikam. Nie ma mnie. Żyję sobie gdzieś po cichutku, a potem pojawiam się nagle, zmieniam wszystko, bo tego wymaga sytuacja i jestem chwilkę. Napiszę raz, drugi, czasem trzeci, a potem znowu peleryna niewidka na kark i nie ma mnie. Ale zawsze wracam!

Więc jestem tutaj znowu. Kolejny raz ze zmianami, bo kolejny raz jestem inna. I będę zmieniała wszystko, bo cóż zrobić, jeśli tego wymaga ode mnie sytuacja. Jestem na innym etapie życiowym, trochę więcej przejść, przeszkód i przeskoków za mną, jakieś nieaktualności, które powinnam zmienić, żeby nie wprowadzić nikogo w błąd, tego nie chciałabym w pierwszej kolejności.

Czy powinnam się przywitać? Cześć jestem Magda i tak dalej? Już to przerabialiśmy z wieloma tożsamościami, nie róbmy sobie tego, wystarczy przeczytać kilka losowych postów sprzed X lat. Bo to już X lat minęło odkąd wisi w Internecie ta platforma i zaśmieca go czymś, co raz jest, a potem znika, pozwalając o sobie zapomnieć. Nie wspominając o tych tożsamościowych zmianach. Czy ktoś się w tym połapał? Pogubił może? Przyjmę wszelkie głosy krytyki. Nie brak mi jej na co dzień, wiadomo, ale naprawdę staram się naprawiać błędy i poprawiać niedociągnięcia.

Myślę sobie, czy to nie właśnie głos krytyki rzucony z góry nie popchnął mnie znowu w te odmęty sieci internetowej. Przyjmuję krytykę, nie chcę brać do serca słów rzuconych na wiatr przez osobę, która jest właściwie kim? W pamięci zostaje jednak zalążek, zawsze zostaje, nie kłamcie, że nie. Więc ja, nawet jeśli przemilczę, uśmiechnę się ze zrozumieniem i przytaknięciem, tak, tak, grafomanka ze mnie, mam tę myśl, której uczyłam się całe lata: coś potrafię. I niech nikt nie mówi mi, że jest inaczej, bo ja naprawdę potrafię, tylko patrzcie. No i tutaj jest pies pogrzebany. Gdzie patrzeć? Ano tutaj. Jest strona, jest witryna. Tutaj, proszę bardzo, ja i moje słowa w pełnej krasie. Ja i moje myśli, moje wspomnienia, moje przeczytane książki i wszystko, co chcę powiedzieć komuś, a nie mam komu. 

To ja, która w wigilię 2021 ubrała się w piżamę, wskoczyła do łóżka z kanapkami z białym serem, chociaż wszędzie pełno świątecznych potraw, otworzyła laptopa z myślą: chcę coś napisać, cokolwiek i potem otwiera panel blogowy. Wiele pozostało do zmiany, ale tym zajmę się jutro. 

Niech to będzie nasz nowy początek. Czysty. Tylko ja i słowa. Reszta przyjdzie z czasem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o tym kim byłam i kim teraz jestem

z rzeczy mniej przyjemnych