WDZIĘCZNOŚĆ
Smuci mnie ogromnie brak empatii wśród ludzi. Nie powiem, że młodych, starszy, dzieci albo osób w średnim wieku. Nie potrafię odnaleźć empatii w różnych grupach wiekowych. Również w środowisku, w którym obracam się na co dzień. Nie wrzucę oczywiście wszystkich do jednego worka. Są również ludzie mili, życzliwi z miłymi słowami na ustach. Tacy, którzy potrafią zrozumieć i wyciągną pomocną dłoń.
Czasem mam wrażenie, że jestem niemiła i nieprzyjemna. Nie mam wielu znajomych i przyjaciół. Mam wrażenie, że ludzie potrzebują czasu, żeby mnie polubić. Wydaje mi się, że robię niemiłe pierwsze wrażenie. Dopiero kiedy rozmawiam z kimś któryś raz, zaczynam zauważać zmianę zachowania w stosunku do mojej osoby. Może wyglądam specyficznie, może mało się uśmiecham, sama nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mam przypuszczenia, co do tego, dlaczego tak jest. W końcu żyję już dwadzieścia lat na tym świecie i trochę przeżyłam. A prawda jest niestety taka, że odkąd pamiętam miałam problem z odpowiednim kontaktem z ludźmi. Dziwnego użyłam sformułowania. Odpowiedni kontakt z ludźmi. Nie wiem, jak inaczej to nazwać, bo ja nie miałam problemu z poznawaniem ludzi. Ja nie potrafiłam się z nimi obchodzić. Zbyt często dawałam się wykorzystywać, co często nie kończyło się dobrze. To jest długi temat.
Tak czy siak - jestem zbyt miła. To absurdalne. Mam wrażenie, że sprawiam niemiłe pierwsze wrażenie, a później mówię, że jestem zbyt miła. To poniekąd skomplikowane. Ja po prostu nie potrafię odmówić pomocy. Kiedy ktoś poprosi mnie o notatki, zdjęcia jakichś tekstów nie powiem, że nie dam, bo coś. Skoro ktoś poprosił mnie o pomoc, to znaczy, że na mnie liczy i bez mojej pomocy może mieć problem. Ostatnio spędziłam pół godziny robiąc w bibliotece zdjęcia tekstów zdając sobie sprawę z tego, że jeśli ja tego nie zrobię to prawdopodobnie nie będę ich miała. I do tego zmierzałam pisząc tego posta.
Mam świetną grupę. Tak świetną, że przez nią odechciewa mi się studiowania, a to, w czym kiedyś myślałam, że jestem dobra, nagle stałą się kulą u nogi. Praca z ludźmi, którzy według swojego mniemania są najlepsi na świecie obniża samoocenę tak bardzo, że nie wiedziałam, że tak można. Poproszenie o notatki albo niedostępny tekst to wystawianie się na odstrzał. A jeśli poprosisz prywatnie i ten ktoś ma, to zawsze ma wymówkę, dlaczego nie może ci tego wysłać. Są też mili ludzie, ale nie o nich dziś.
Zrobiłam więc zdjęcia tekstów. Spieszyłam się do domu na weekend, ale mimo to zrobiłam to. Wiedziałam, że teksty pojawiły się na tyle późno, że nikomu nie będzie się chciało po nie wpaść do biblioteki. I dlatego ja to zrobiłam. Wiedziałam, że ktoś w końcu napisze, czy ktoś je ma. Tak też się stało dzień przed zajęciami. Czekałam godzinę ciekawa, czy ktoś odpisze, wstawi teksty albo napisze, że ma podobny problem. Nic. Tylko ja. Wstawiłam wszystkie teksty, a było ich naprawdę dużo. Wiedziałam, że wiele osób tak, jak ja wracało do domu i nie mieli czasu. Rozumiałam to. Myślałam, że będą wdzięczni, bo przecież nie mieli by nic na zajęcia. Nie mieliby po co na nie iść. Ale wiecie co? Nikt nie podziękował. Nikt nic nie napisał, nikt nie polubił postów (wiem, że to głupie, ale samo to by świadczyło o tym, że komuś to się przydało, rozumiecie). I wtedy zaczęłam się zastanawiać, gdzie podziała się wdzięczność. Gdzie podziała się empatia i zrozumienie. Nikt nie powiedział ani słowa ani wtedy, ani w dzień zajęć. Jedna dziewczyna powiedziała, że mnie podziwia, że mi się chciało. Zrobiłam to nie tylko z myślą o sobie, ale także o nich. Jesteśmy grupą. Jesteśmy w tym razem. Prawda?
Zwykłe dziękuję wbrew pozorom bardzo dużo zmienia. Przez takie doświadczenia mam wrażenie, że za bardzo się poświęcam dla kogoś. Innym się nie chciało. Wiedziałam to. Ale teraz myślę sobie, po co ja to zrobiłam. Ja też mogłam to olać. Albo mogłam tego nie wstawiać. Tylko szkopuł w tym, że nic mnie to nie kosztowało. Spędziłam trochę czasu i nic więcej. Nie poświęciłam swojego życia, nie straciłam całego dnia. Chciałam pomóc i myślałam, że to zrobiłam. Wydawało mi się to takie oczywiste, że jeśli ktoś ci pomaga, to naturalną rzeczą jest podziękowanie. Świat mnie nie przestaje zadziwiać. A raczej ludzie. Kim się staliśmy?
Tylko ja. Ciągle ja i wszystko dla mnie. Ja coś zrobiłem, zmarnowałem czas, mogłem w tym czasie zjeść kanapkę, a inni siedzieli w domu. Nie dam im. Niech sobie sami radzą. Jedźcie przez pół Polski i weźcie sobie te notatki sami, bo ja tutaj mam słaby aparat i z pewnością nic nie przeczytacie. Moje, nie wasze. Mój telefon, moje zdjęcia. To jest przerażające.
Przez takie doświadczenia powinnam tracić chęci na pomoc. Na dzielenie się czymkolwiek. Ale wcale tak nie jest. Może to kwestia wychowania. Jeśli ktoś mi pomaga, dziękuję. Jeśli mam możliwość pomóc komuś w czymkolwiek, to robię to. Przykro, kiedy ktoś nie podziękuje. Tym bardziej, że poświęcił na to część swojego czasu. A czasu nie można zwrócić, kupić, zostawić na czarną godzinę. Chociaż za ten czas moglibyśmy podziękować. Smutne jest życie bez wdzięczności.
____________________________________
grafika z pinterest.com
Kochana, nie przejmuj się. I nie dawaj się tak wykorzystywać. U mnie na studiach jest to samo. Chodzę na większość wykładów, tracę czas a później słyszę: wyślij notatki, albo wrzuć na grupę. Czekaj, czekaj- ja przecież też wolałabym siedzieć w domu, niż na wykładzie. Również jest mi wtedy przykro, bo również nie potrafię odmówić. Taki jest ten świat.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na świecie jest bardzo dużo dobrych ludzi. Może spróbuj ze zmianą środowiska?
OdpowiedzUsuńŚwietny post, czekam na kolejne :)
Pozdrawiam i zapraszam! ♥
http://marianna-mysli.blogspot.com/
Bardzo smutno się to czyta. Nie przejmuj się takimi ludźmi (wiem, że to brzmi głupio...), nie możesz też się dawać wykorzystywać. Skoro Ty potrafisz sobie poradzić, to inni też. Jesteś bardzo miłą, pomocną dziewczyną. Widać to.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, to Ty jesteś najlepsza.
Zwykłe ''dziękuję''potrafi dać dużo radości. Niestety ludzie zapominają o tym.
Ale myślę, że nie brakuje na tym świecie też dobrych ludzi :).
Nie dawaj się wykorzystywać!
Pozdrawiam cieplutko!:)
zmienicswiat.blogspot.com
Mam to samo... nie umiem się obchodzić z ludźmi. Przez to, że nie umiem się z nimi obchodzić to tracę przy bliższym poznaniu, bo ileż można słuchać, że mój znajomy zrobił to i to, że coś przeżywają, umieją. Ileż można słuchać o fretce, aucie i obowiązkach? Czasami o koncertach. O blogu im przecież nie powiem.
OdpowiedzUsuńMam identycznie ze swoją grupą. Nikt nie robi notatek, tylko ja. I przed sprawdzianem każdy na nie liczy, pytają się. A potem żadnego dziękuje.
Mam taki problem, że zaczynam się zastanawiać, czy to przypadkiem ja jestem jakoś wybrakowana, że nie umiem w znajomości, rozmowy. To w pewien sposób dołujące, uch.
Pewnie powinnyśmy przestać dawać się wykorzystywać. I może przestać być tak miłym ludziem. Sama nie wiem :<
https://szopit.blogspot.com