kilka słów o "aftersun"

Siedziałam na sali - miejsc zajętych blisko 50% jeśli nie więcej, z czego osób poniżej 40 roku życia garstka, kilku zaledwie. Więc ludzie dojrzali siedzą na sali kinowej, przyszli na film "Aftersun", wiedząc coś o nim lub przyszli może też w ciemno, bo kino za darmo. Siedzą półtorej godziny, ja też siedzę, w milczeniu obserwujemy ekran. Film daje nam dużo ciszy i zastanowienia, a nie każdy taką ciszę mógł znieść.

Dla wielu cisza była uporczywa i uciążliwa. Niech coś się w końcu dzieje, myślą. Teraz będą pokazywali jak śpi? Pytają nawet na głos. Nie mogą znieść ciszy w ciszy.

"Aftersun" to nowy twór, reżyserki młodej - debiut filmu długometrażowego Charlotte Wells. Zresztą, widać, że to coś nowego, świeżego. Widać to zarówno fabularnie jak i zdjęciowo, muzycznie, fragmentarycznie i emocjonalnie. Zatrzymujemy się, oglądając film, bo zbyt rzadko zatrzymujemy się poza tym. A tutaj zatrzymujemy się tak, że aż boli.

 

"Aftersun" 2021, Charlotte Wells

Młody ojciec, Calum, zabiera swoją 11-letnią córkę Sophie na wakacje do tureckiego kurortu. Pierwsza klasa, wiecie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ojciec ma gest, ma pieniądz, chce dać dziecku coś wyjątkowego, bo właściwie trudno mi być rzeczywiście ojcem poza tymi wakacjami jeden raz w roku. Calum ma skończyć 31 lat. Sophie zadaje mu pytania. O urodziny, o przeszłość, o matkę, o jego marzenia, kiedy miał 11 lat. Sophie wierzy, że Calum marzył i wierzył, a dzisiaj jest w dobrym miejscu.

Tymczasem Calum krzyczy już od początku. Widać, jak go boli. W środku wszystko go boli.

To ten rodzaj filmu, który nie mówi nam wprost - ona czuje to, on jest smutny, teraz czuje zawód, zranił ją. Niewiele emocji jest podanych wprost, na tacy, weź widzu, to są one, częstuj się. Nie. My sami obserwując zauważamy te drobne gesty, krótkie zachowania, fragmenty dnia, które mówią nam o tym, co tak naprawdę czują bohaterowie. A czują ogrom.



Calum to portret człowieka zgubionego. Nie zagubionego. Już zgubionego zupełnie. Człowieka, który cierpi i nie potrafi sobie z tym poradzić. Widzi Sophie, jedyną na świecie, o którą się troszczy, o której względy zabiega, na której opinii mu zależy. A potem widzi w lustrze siebie - 31-latka, który nic nie osiągnął, nie ma pieniędzy, zbyt mało czasu poświęca własnemu dziecku, ciągle ucieka, którego ciągle boli przeszłość i nie widzi przyszłości. W pewnym momencie Calum mówi, że to cud, że dotrwał do tej trzydziestki. 

Miałam wrażenie, że na sali pełnej osób dojrzałych, w większości nawet starszych, nikt tak naprawdę nie zrozumiał Caluma i jego niepewności. A ten, kto zrozumiał, pewnie nie śmiał o tym powiedzieć głośno. 

Scena płaczu. Calum kończy 31-lat. Urocza Sophie chce, by poczuł się ważny, chociaż ten jeden raz, to taki jej wyraz miłości - cała wycieczka śpiewa mu piosenkę urodzinową. Sophie jest dumna. Calum próbuje się uśmiechać. A potem przez dłuższy, dla wielu niekomfortowo długi, czas oglądamy go płaczącego. Szczerze, mocno i boleśnie płaczącego. Odwrócony do nas plecami łka, a drży całe jego ciało. 

Ktoś wtedy na sali rzucił, co słyszałam doskonale: Masz trzydzieści lat. Faktycznie taki stary jesteś.

Słowa rzucone prześmiewczo, co dało się wyczuć. Bo przecież Calum jest młody, całe życie przed nim, prawda? Ale Calum się boi dalszego życia. Takiego życia. Bo dla Sophie powinien być kimś więcej, powinien pokazać jej, jak być sobą, powinien być wzorem, żeby za jego przykładem, z wiarą mogła iść naprzód spełniać swoje marzenia, być tym, kim chce być. Ale Calum nie wierzy, że może być dla Sophie KIMŚ. Bo sam czuje, że jest nikim, więc jak?

I znika. A Sophie dorasta z bólem, który powoduje jego brak. Bo ona po prostu potrzebowała Calum jako ojca - takiego, jakim był. Ale nie miała nikogo, zostało tylko wakacyjne nagranie odtwarzane w kółko i w kółko i znowu. Bo tylko to zostało.

Ostatnie sceny, od tańca z piosenką Queen w tle byłam zahipnotyzowana. This in our last dance, this is our last dance, a moje serce zatrzymało się w tym bólu. Bo ja naprawdę cierpiałam. Te sceny, urywki, te twarze - ile tam było emocji, które widz miał odkryć już wcześniej. I tutaj dostaje je na tacy. Dopiero na samym końcu. Aż Calum zamknie kamerę i zamknie za sobą drzwi.

Ciężki. Emocjonalnie trudny do udźwignięcia, a jeśli Wasze myśli kiedykolwiek zbliżały się do myśli Caluma, jeśli brakowało Wam kogoś w swoim życiu jak Sophie (bo jakie piękne rzeczy Sophie potrafiła powiedzieć!) - to będzie trudny film. Ale warto przez ten trud przejść, bo zyskacie wiele.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o tym kim byłam i kim teraz jestem

czy powinnam powitać się na nowo?

z rzeczy mniej przyjemnych